niedziela, 24 kwietnia 2016

Witaminy w tabletkach, mit czy hit?


Piękne włosy, mocne paznokcie marzenie każdej dbającej o swój wygląd dziewczyny. W telewizji i magazynach coraz więcej zdjęć promujących nowe suplementy, które, wg reklamodawców, miałyby zapewnić poprawę kondycji naszej skóry, itd...

Czy jest tak naprawdę? 
Czy jedna, regularnie łykana tabletka naprawdę sprawi, że będziemy cieszyć się pięknymi, bujnymi nawilżonymi włosami? 

Postaram się przedstawić wam moje doświadczenie.
Nie jestem lekarzem, ale człowiekiem, który przetestował takie tabletki na (dosłownie) własnej skórze. 

Chciałabym skupić się na tych produktach, które starają się nas przekonać, że dzięki tym tabletkom już po 3 tygodniach nasze włosy staną się mocniejsze, bardziej błyszczące, nawilżone od środka... 
Mowa o produktach zawierających w swoim składzie witaminy A oraz E (w skrócie: są to witaminy, które odpowiadają za komórki naszej skóry, włosów, paznokci - więcej informacji na ten temat podam w następnym poście, we wtorek). Na rynku znajdziemy przeróżne suplementy - o różnych nazwach, cenach, ale jest jedna cecha, która je łączy: skład. Wszstkie te tabletki mają w sobie  prawie identyczny skład. 

Pierwszy wniosek:

Jeśli chcemy już łykać suplementy, to wystarczy, że kupimy w aptece witaminę A + E (cena ok. 6zł); np. popularne, reklamowane suplemety kosztują nawet dwa razy tyle, a niczym się nie różnią, no chyba, że opakowaniem.

ALE zanim je kupimy pomyślmy, czy naprawdę warto? 

Każdy lekarz (dermatolog, dietetyk) powie nam: 



Nie będę się spierać, zwłaszcza, że zgadzam się z tym stwierdzeniem w 100%! Dlaczego?


Nawiązując do argumentów  S. T. Mayne, profesor Yale School of  Public Health witaminy łykane w kapsułkach nie wchłaniają się tak dobrze, jak te przyjmowane wraz z pożywieniem. Każda witamina potrzebuje 'witaminy pomocnika'
 - czyli drugiej witaminy, dzięki której obie przyswajane są lepiej, w większych ilościach.
 Co więcej, łykając np. witaminę A + E dostarczamy tylko te dwie witaminy, spożywając np. olej lniany, który zawiera witaminę E, wraz z tą witaminą nasz organizm przyswaja inne witaminy. 

Jeśli jemy zdrowo (w miarę!) to nie potrzebujemy dodatkowych suplementów, nawet jeśli tak nam się tylko wydaje. Łykajmy więc suplementy, kiedy naprawdę nie jesteśmy w stanie dostarczyć witamin wraz z pożywieniem (np. ja łykam kapsułki w okresie zimowym, kiedy moja skóra jest naprawdę wysuszona, a w sklepach ciężko o świeże owoce, warzywa).
Ja łykałam przez kilka miesięcy te kapsułki: EFEKT? Dopóki nie dołączyłam do swojej diety produktów bogatych w wyżej wymienione witaminy, to nie widziałam efektów. Dopiero wraz z połączeniem ze zdrową, zrównoważoną dietą kondycja moich włosów i skóry poprawiła się!



Nie zapominajmy, że to pokarm, owoce, warzywa, zboża są bogatym źródłem witamin. Traktujmy te 'witaminki' jako okazjonalny dodatek do diety. 

Wszystko wymaga czasu, systematyczności i równowagi, dlatego pamiętajmy, że jeśli od tygodnia włączyliśmy do jadłospisu olej lniany (który tak chwalę, że nawilża od środka), nie spodziewajmy się natychmiastowej poprawy w naszym wyglądzie... Jednak po 4, 5 miesiącach regularnego spożycia, obiecuję, że zauważycie ogromną różnicę! 


Jeśli czujecie niedosyt, a temat Wam się spodobał odsyłam was do artykułu Coco Ballantyne, w którym znajdziecie jeszcze więcej informacji na temat suplementów: Vitamin Supplements Fact or Fiction :) 






2 komentarze: